Artykuły i publikacjeBłędy wychowawczeNajbardziej znaną osobą zajmującą się klasyfikacją błędów w wychowaniu jest psycholog Antonina Gurycka, autorka książki "Błąd w wychowaniu". Według niej błędy to zachowania osoby wychowującej, które zakłócają przebieg interakcji i mają negatywny wpływ na funkcjonowanie dziecka i/lub jego rozwój. Z pozoru mogą nie powodować zakłócenia interakcji, ale są przyczyną powstawania zaburzeń rozwoju. Bardzo ważnym czynnikiem w czasie wystąpienia błędu wychowawczego jest nieświadomość jego popełnienia, czyli brak intencji zaszkodzenia dziecku. Jeśli rodzic (lub inny wychowujący) szkodzi podopiecznemu z premedytacją, mając pełną świadomość niekorzystnego wpływu swojego czynu na rozwój, a co za tym idzie na całą osobowość wychowanka, to jego zachowanie nie jest błędem, a przestępstwem podlegającym karze pozbawienia wolności!
Można wyróżnić kilka czynników, które są odpowiedzialne za popełnianie przez rodziców (wychowawców) błędów Gurycka opisuje dziewięć błędów w wychowaniu. Rygoryzmczyli zdecydowane egzekwowanie wykonania zadań i poleceń skierowanych do dziecka, skrupulatność oceniania, stawianie wygórowanych i niezwykle precyzyjnie określonych wymagań, brak swobody, kontrolowanie zachowania wychowanka i domaganie się od niego bezwzględnego posłuszeństwa. Dziecko jest utożsamiane z zadaniem, jego wykonanie i tego skutki są traktowane priorytetowo. Agresjaczyli słowny, fizyczny bądź symboliczny atak, który zagraża dziecku i/lub je poniża. Potomek jest traktowany jako niepotrzebny element, kłopotliwy i uciążliwy, ale także jako osoba zagrażająca stabilnej sytuacji. Hamowanie aktywnościktóre wyraża się w przerywaniu, zakazywaniu oraz zmienianiu (bez ważnego powodu) aktywności dziecka poprzez fizyczne lub symboliczne zachowania. Obojętnośćobiektywny i łatwy do zauważenia dystans do dziecka, jego spraw i działalności, manifestacja braku zainteresowania jego osobą. Rodzic traktuje potrzeby i aktywności potomka jako nieistotne dla niego osobiście, uważa, że nie wymagają jego uwagi czy emocjonalnego zaangażowania, może postrzegać je również jako za bardzo obciążające, dlatego obroną jest dystans. Eksponowanie siebierozumiane jako manipulowanie uwagą dziecka, tak aby dostrzegało zalety rodzica, jego potrzeby i sukcesy. To pragnienie bycia w centrum zainteresowania, imponowania, wybielania się, ale również obrażanie. Dorosły uważa się za najważniejszą osobę w interakcji, jest przekonany, że wychowanek jest słaby, a jego wartość wzrośnie tylko dzięki skrupulatnie obmyślonemu wychowaniu. Uleganie (bezradność)które charakteryzuje się bezwarunkowym spełnianiem wszelkich zachcianek dziecka i brakiem wymagań względem niego. Rodzic pokazuje swoją bezradność, uważa wychowanie za coś, co go przerasta i czemu nie może sprostać, jedynym wyjściem jest więc unikanie i ucieczka. Zastępowanie (wyręczanie) dzieckawe wszystkich jego działaniach i obowiązkach. Nie dopuszczanie go do samodzielności, nie pozwalanie mu na realizowanie zadań. Dorosły traktuje potomka jako słabego, przemęczonego, biernego, wymagającego pomocy i ochraniania, natomiast jego aktywność staje się najważniejszą sprawą, dla której warto poświęcić inne. Idealizacja dzieckatraktowanie go jak największe dobro, utożsamianie się z nim, stałe interesowanie się nim i jego sprawami. Czuwanie nad jego bezpieczeństwem, nawet jeśli nie ma ku temu przesłanek, nie dopuszczanie do siebie cech i zachowań potomka, które są sprzeczne z wyimaginowanym obrazem jego osoby, brak krytycyzmu. Rodzic zawęża swoje spostrzeganie do dziecka i spraw, które go dotyczą, swoje działania podporządkowuje stworzonemu ideałowi. Niekonsekwencjaw znaczeniu popełniania różnych błędów, czyli zmienność ocen, wrażeń czy odczuć w stosunku do dziecka. Istnieje relatywność (względność) błędów wychowawczych, gdyż to, co dla jednych będzie zaburzeniem, inni osądzą jako prawidłowość. Agresja czy rygoryzm to błędy, które większość osób uznaje za nieprawidłowości, istnieje jednak wiele sytuacji, które są niejednoznaczne, trudno ocenić czy wystąpił błąd. SkutkiGurycka stwierdziła, że są dwa rodzaje konsekwencji błędów wychowawczych. Pierwszy to skutek doraźny, natychmiastowy, który wynika z nieprawidłowej lub zerwanej interakcji - dziecko negatywnie ocenia okoliczności zdarzenia, ma poczucie krzywdy, następnie uogólnia swoje pejoratywne doświadczenie na inne sytuacje wychowawcze, ale również życiowe. Drugi skutek jest odległy w czasie, powoduje negatywne zmiany w osobowości, a także może prowadzić do jej zaburzeń czy chorób psychicznych w przyszłości. Czy mogę (a raczej chcę) postępować unikając błędów wychowawczych? Czas na rachunek sumieniaNie mówimy dzieciom (lub zbyt rzadko), że są mądre, piękne, kochane, świetnie coś robią itp.Niektórzy tego nie potrafią - nie słyszeli tego od swoich rodziców, a niektórym wydaje się, że "zepsują dziecko". Uwagi krytyczne przekazujemy zaś zbyt szybko i chętnie.Wydaje nam się, że to jest dobra metoda wychowawcza - wskazywanie błędów. I tak jest - na pewno, ale skuteczna będzie tylko wtedy, gdy pochwał będzie 2 razy więcej niż uwag krytycznych. Przecież dziecko - też człowiek, a który człowiek lubi słuchać krytyki? _Strawną_ formą przekazywania krytyki jest tzw. "kanapka", czyli obok przygany powiedzmy co dziecko zrobiło dobrze. Tylko wtedy jesteśmy w stanie przyjąć gorzką i niesmaczną część (uwagi), jeśli obłożymy je umiejętnie w coś przyjemniejszego (informacje pozytywne). Zamiast więc mówić "Krzysiek, znowu zostawiłeś bałagan w swoim pokoju" - powiedzmy "Krzysiu, cieszę się, że tak fajnie bawiłeś się z kolegami, chyba muszą Cię bardzo lubić. Posprzątaj teraz swój pokój. Następnym razem zaproponuj kolegom wspólne sprzątanie - pójdzie wam szybciej". Używamy drażniących zwrotów zawsze, nigdy...(jak w przykładzie powyżej). Są one zwykle krzywdzące, bo to nieprawda, że coś dziecko robi zawsze (źle), albo nigdy (dobrze). Może dzieje się tak często, wg nas pewnie zbyt często i stąd chcemy podkreślić jak bardzo nas to denerwuje - niestety efekt jest zupełnie inny. Atak zwykle wywołuje obronę, czasem w postaci również ataku. Nie mówimy (lub zbyt rzadko) - kocham cię, cieszę się, że jesteś, że mam Ciebie itp.I znowu, jak w punkcie pierwszym albo nie umiemy tak mówić, albo wydaje nam się to tak oczywiste, że nie potrzebne są deklaracje słowne. A jednak - są potrzebne. Nie oglądamy z dziećmi bajek.Włączamy im telewizor, magnetowid i mamy "je z głowy". Nie rozmawiamy więc z dzieckiem o bohaterach i wydarzeniach, bo ich nie znamy. Nie wyjaśnimy więc, że w bajce jest fikcja, nie uspokoimy , gdy dziecko się boi, bo nie rozumie akcji i co najważniejsze nie wiemy czy to co ogląda nasze dziecko to dobra, wartościowa bajka. Niektóre bajki nie tylko nic nie wnoszą w życie dziecka, niczego nie uczą, nie dają pozytywnych wzruszeń, ale nawet są szkodliwe - UCZĄ AGRESJI, NIEWŁAŚCIWEGO SŁOWNICTWA I NAGANNYCH POSTAW. Małemu tzn. 2 - 3 letniemu dziecku nie mówimy, że jakieś jego zachowanie jest niewłaściwe,bo wg nas i tak tego nie zrozumie, jest jeszcze zbyt małe itp. Dziecko bijące łopatką inne dziecko w piaskownicy nie dowiaduje się od niektórych rodziców, że to niewłaściwe zachowanie. Często rodzice nawet są dumni, że to jego dziecko bije a nie jest bite. Jest takie silne, zaradne itp. Nie bronimy własnego dziecka, wtedy gdy oczekuje ono od nas wsparcia.Wracając do przykładu z piaskownicy. Jeśli to nasze dziecko jest popychane, zabiera mu się zabawki zdarza się, że jeszcze rodzic dokłada dziecku stresu, nie stając po jego stronie, nie mówiąc wprost, że to tamto dziecko zachowało się nieładnie. Czasami trzeba niestety wyręczyć rodzica małego agresora wyjaśniając mu, że jego zachowanie jest niewłaściwe. Nie potrafimy słuchać dzieci.Nie wyznaczamy dzieciom granic,nie mówimy im NIE, z powodu źle pojętej miłości. Kiedy maluch próbuje kolejnego łyka piwa, kiedy popycha inne dziecko, kiedy starsze dziecko do nas lub innych zwraca się nieładnie - udajemy, że nie widzimy bądź nie słyszymy, ewentualnie reagujemy słabo, prosząco i NIEZDECYDOWANIE. Bardzo dużo zakazujemy dzieciom.Czasami wprowadzamy niepotrzebne zakazy. Dlaczego malec nie może rozwinąć rolki papieru toaletowego? Nie szkodzi, że ona do tego nie służy. Zanim powiesz NIE, zastanów się dlaczego i czy warto? Jeśli super ładny i pachnący to złotówka z groszami - a jaka zabawa, ile uciechy i wyobraźnia dziecka też pracuje. Mówimy dzieciom NIC SIĘ NIE STAŁO- gdy się przewróci, uderzy itp. - w dobrej intencji, ale jak musi czuć się dziecko, które odczuwa ból (nawet niewielki), przestraszyło się i jeszcze słyszy, że to nic! Lepiej powiedzmy - trochę boli, ale na pewno za chwilę przestanie, wiem, że się przestraszyłeś - ale jestem przy Tobie itp. Bywamy niekonsekwentni w postępowaniu wobec dzieci, nie szanujemy swego słowa, ulegamy dzieciompod pretekstem, że to wyjątkowa sytuacja (okłamujemy samych siebie) lub kiedy nie dajemy sobie rady ("dziecko wchodzi nam na głowę"); następnym razem będzie niestety gorzej, bo dzieci są mądre i szybko się uczą; każde odstępstwo od zasad bez omówienia tego z dzieckiem jest końcem istnienia tej zasady. Traktujemy dziecko - jak dziecko, nie człowieka- z góry, nie na równych prawach z dorosłymi w wyrażaniu swoich emocji, swojego zdania; dziecko wyrasta w przekonaniu, że jest mało ważne (ono, jego zdanie i uczucia) Widzimy w dziecku siódmy Cud Świata,jego zdanie, jego potrzeby są najważniejsze (dyskryminuje to resztę rodziny, prowokuje konflikty między pozostałymi a dzieckiem; dziecko ma poczucie, że jest w centrum uwagi wszystkich, może wykorzystywać swoją lepszą pozycję do dyktowania reszcie warunków i zasad współżycia rodziny, jednym słowem hodujemy egoistę i egocentryka). Nie uczymy małych dzieci magicznych słów: Proszę, Przepraszam, Dziękujęoraz dzień dobry, do widzenia itp. A później nagle wymagamy od nich używania tych słów. Pamiętajmy jednak, że to są nawyki, które wymagają ćwiczeń i dużej ilości powtórzeń zanim staną się naturalnym zachowaniem człowieka kulturalnego. I pamiętajmy, że dzieci uczą się szybko i najskuteczniej przez naśladowanie. Wyręczamy dzieckonajpierw w samodzielnym jedzeniu, ubieraniu - bo my zrobimy to lepiej i szybciej. Starsze dzieci i młodzież wyręczamy w ich obowiązkach domowych. (Patrz punkt następny) Nie wyznaczamy i/lub niekonsekwentnie egzekwujemy wykonywanie prac na rzecz rodzinynp. zmywanie naczyń, odkurzanie, sprzątanie własnego pokoju itp. Wymagamy jedynie, aby dziecko się uczyło. Wiemy jednak po sobie, że im więcej mamy obowiązków, tym lepiej organizujemy sobie czas. Poza tym jak nauczymy dziecko organizowania czasu jeśli nie ma ono żadnych obowiązków? Stosujemy nieadekwatne kary (rzadziej nagrody) do uczynków dziecka.W przypadku, gdy jest więcej dzieci w rodzinie karzemy dzieci starsze za złe uczynki rodzeństwanp. gdy opiekują się młodszym bratem/siostrą. Zbyt często traktujemy swoje pociechy jak osoby dorosłe.Nie zważając na to, że rozum dziecka nie jest miniaturką dorosłego. Małe dziecko nie rozumie wielu rzeczy tak jak dorosły i należy wręcz zniżyć się do poziomu dziecka i do tego jak ono odbiera świat - bez naszych, przecież doświadczeń i wiedzy. Błędy są niestety, nieuniknione. Bardzo trudno jest wychowywać potomstwo bez pomyłek i wątpliwości. Jeśli jednak człowiek wie, z czym ma problem, co powoduje, że jego dobre chęci nie zawsze przynoszą pozytywne skutki, to już połowa sukcesu. Wiedza o błędach w wychowaniu oraz ich niekorzystnych konsekwencjach może pomóc w ich unikaniu. Opracowała: Agnieszka Witkowska
Bibliografia: |
|
Prowadzenie strony przy współpracy z p. Dorotą Stadnik - Burakowską |